Cheat Meal

4 Lipca obchodziliśmy światowy dzień hot doga a 13 dzień frytek. To dobra okazja, żeby poruszyć temat nie tyle fast foodów ile praktykę zwaną Cheat mealem. Czym on jest, jak ma działać i czy w ogóle warto?

Cheat Meal

Czyli tak zwany oszukany posiłek. Często stosowany przez osoby będące na diecie. Zamysł jest taki, że jeśli na co dzień trzymamy się naszego zdrowego jadłospisu, to co jakiś czas możemy pozwolić sobie na jakieś ulubione danie. Często jest to jakiś fast food lub coś słodkiego, czyli posiłek o bardzo dużej smakowitości, dużej liczbie kalorii oraz dość niskim indeksie sytości.
W praktyce może to wygląd w ten sposób, że po całym tygodniu trzymania restrykcyjnej diety w nagrodę na weekend możemy pozwolić sobie np. na pizze.
Takie działanie miałoby „podkręcić” nasz metabolizm, być nagrodą za utrzymanie diety w ciągu tygodnia i poprawić nasze relacje z jedzeniem.
I szczerze mówiąc, nie jestem fanem tego rozwiązania.

Podział jedzenia na dobre i złe

Często zwłaszcza w „dietetyce” opartej na jakiś trendach czy mitach dzieli się na jedzenie na dobre i złe. Te tuczą, a te sprawią, że chudniesz. Teraz demonizowane są np. węglowodany, a kiedyś uważano, że tłuszcz tuczy. Kolejny raz warto jednak przypomnieć, że tyjemy od nadwyżki dostarczonej energii. Każdy z nas ma określoną pewną wartość energii, jakiej potrzebujemy. Dostarczając jej mniej, chudniemy a przekraczając jej poziom, tyjemy. To pewne jak prawo grawitacji i wiele badań to potwierdza. Możemy faktycznie podzielić produkty np. na: bardziej sycące, mniej lub bardziej kaloryczne, o wyższej lub niższej smakowitości, o różnym stopniu przetworzenia czy zawartości mikro i makroelementów. Prawda jest taka, że możesz jeść najzdrowsze produkty na świecie i tyć, jeśli zjesz ich za dużo i schudnąć odżywiając się w McDonaldzie. (Czego osobiście nie polecam).

Aspekt psychologiczny


Z czym
kojarzy Ci się słowo dieta? Dla wielu osób dieta to synonim wyrzeczeń, ograniczenia itp. To błędne myślenie i coraz więcej osób pokazuje, że odżywianie się zdrowo nie musi być wyrzeczeniem, a wręcz może być niesamowicie smaczne i przyjemne. Niestety dla wielu osób to wciąż nie do końca jasne. I tu pojawia się mój największy zarzut wobec Cheat mealów.
Zamiana odżywiania się w system kar i nagród. Cheal meal ma być nagrodą, ale tak naprawdę za co? Jeśli to jak odżywiasz się na co dzień, sprawia, że czujesz się źle i Twoja relacje z jedzeniem są niezbyt dobre, to zaryzykuję stwierdzenie, że potrzebujesz innego dietetyka, a nie cheat mealów. Które z czasem mogą (ale nie muszą) przerodzić się on w cheat day, a w naprawdę skrajnych przypadkach w cheat week. Kiedy przez cały tydzień jesz przysłowiowy ryż z kurczakiem, niektórym osobom łatwo może być popaść ze skrajności w skrajność. Oczywiście nie mam tu na myśli, że zjedzenie czegoś bardziej smakowitego z większą ilością kalorii, czyli produktu, który potocznie uważa się za niezdrowy to coś złego. Ba, uważam nawet, że trzymanie się zasady 80/20 to dużo lepszy sposób, który pozwoli Ci dłużej utrzymywać efekty. Zadaj sobie pytanie, czy wolisz bardzo restrykcyjną dietę, w której raz na jakiś czas możesz zjeść kawałek ulubionego ciasta, czy kebaba, czy taki jadłospis, który na co dzień będzie składał się w większości ze zdrowych produktów, ale znajdzie się też miejsce na ustępstwa wliczone w Twoje zapotrzebowanie?
Idealnie sprawdzą się tu słowa Dr. Damiana Parola „Jeśli nie zdradzasz żony, to czemu zdradzasz dietę?” Jeśli potrzebujesz oszustwa, z Twoją dietą (lub żoną :D ) jest coś nie tak.

Podkręcony metabolizm

I tutaj niestety nie jest to takie proste.
Nadwyżka kalorii i wyjście z deficytu kalorycznego może przynieść pewne zdrowotne korzyści. Pod warunkiem, że trwa to minimum 48h godzin. Czyli jeden posiłek zwyczajnie nie wpłynie na prace naszego metabolizmu. Co ciekawe istnieje inna praktyka zwana Intermittent Dieting, która faktycznie zakłada czasowe zwiększenie podaży kalorii. To jednak temat na zupełnie Inny artykuł.

Podsumowując


Chociaż
sam odszedłem od stosowania cheat mealów. Jestem w stanie zrozumieć też osoby dla których ten system się sprawdza. Moim największym zarzutem jest właśnie aspekt psychologiczny cheat mealów, ale nie mogę zarzucić, że wpływają one negatywnie na fizyczny stan zdrowia. To nic złego wprowadzać do diety słodycze czy fast foody i sam to robię. Kwestią dyskusyjną jest jednak nasze podejście do tych ustępstw właśnie na płaszczyźnie psychologicznej.